November is just around the corner! Many Polish poets wrote beautiful poems about  this month. Jan Brzechwa is one of my favorites and today I have his poem “Listopad” for you 🙂

 

Jan Brzechwa
“Listopad”

“November”

Złote, żółte i czerwone

opadają liście z drzew,

zwiędłe liście w obcą stronę

pozanosił wiatru wiew.

Gold, yellow and red

 leaves are falling from the trees,

dead leaves in the foreign site

moved breath of the wind.

Nasza chata niebogata,

wiatr przewiewa ją na wskroś,

i przelata i kołata,

jakby do drzwi pukał ktoś.

Our cottage not rich,

wind whiff of it throughout,

and goes through and makes noise,

if someone was knocking on the door.

W mokrych cieniach listopada

może ktoś zabłąkał się?

Nie, to tylko pies ujada.

Pomyśl także i o psie.

In wet shadows in November

maybe someone got lost?

No, it’s just a dog barks.

Think also about the dog.

Strach na wróble wiatru słucha,

sam się boi biedny strach,

dmucha plucha-zawierucha,

całe szyby stoją w łzach.

Scarecrow  listens to the wind

he is afraid himself,

slob-blown turmoil,

all windows stand in tears.

Jakiś wątły wóz na szosie

ugrzązł w błocie aż po oś,

skrzypią, jęczą w deszczu osie,

jakby właśnie płakał ktoś.

A frail car on the highway

stuck in the mud up to the axle,

axles creak, they groan in the rain,

as if someone was crying.

Mgły na polach, ciemność w lesie,

drga jesieni smutny ton,

przyjdzie wieczór i przyniesie

sny i mgły, i stada wron.

Mists in the fields, in the darkness of the forest,

twitches autumn a sad tone,

evening will come and bring

dreams and fog, and a flock of crows.

Wyjść się nie chce spod kożucha,

blady promyk światła zgasł,

dmucha plucha-zawierucha,

zimno, ciemno, spać już czas.

You don’t want to get out of your coat,

pale glimmer of light faded,

slob-blown turmoil,

cold, dark, it’s time to sleep.