Until last week, when Pinolona kindly reminded me about it, I had totally forgotten about Mikołajki. Maybe because it wasn’t really a big occasion at our house when I was little. Or rather, it was a non-occasion. I vaguely recall getting chocolates from my grandma, or maybe a new toy, or a book, and I vaguely recall that this could have happened sometime around December 6th. But then again, I always got candies from my grandma, or books, or other cute little things, because that’s what grandmas are for, right? They come to visit and they bring you gifts. No Święty Mikołaj needed.
Ah yes, Święty Mikołaj! Let’s get back on track here, shall we?
So, according to the catholic calendar, December 6th is the day of Saint Nicholas, which would be English for Święty Mikołaj. And somehow, in the Polish tradition, December 6th is a day (well, one of the days, really) when little kids are supposed to get little gifts. Little gifts, because the heavy-duty gifts are saved for Christmas, naturally.
Hence, December 6th is called Mikołajki. You’re supposed to clean and shine your shoes the night before, and if you’ve been a good kid, you will find something nice in them the next morning. And that means I better start shining my shoes if I want to get any gifts tomorrow.
Then of course, Mikołaj does another round of gift deliveries at Christmas, or rather, on Christmas Eve as is traditional in Poland. Poor guy, he really gets a workout.
Visually, he resembles Santa Claus, except for some areas of Kaszuby and Wielkopolska, where he morphs into another persona known as Gwiazdor and carries a stick to beat naughty kids. For the good ones he brings gifts, of course.
Here is an interesting article about this Święty Mikołaj vs Gwiazdor issue, unfortunately only in Polish.
And as for me, I don’t care that much who brings my gifts. Mikołaj, Santa Claus, Gwiazdor or Hogfather, it’s all good, as long as my presents get here safely and on time.
😉
Comments:
janko muzykant:
niech zyje Swiety Mikolaj!!!!!!!!!
Anna:
Hi Janko!
So, what did he bring you this morning? 😉 I was hoping for a pink Rolex, but no luck. Not even a lump of coal. 🙁
Anna O.:
You should know… Swiety Mikolaj is bringing the little gift also under the pillow not only in to shoes, so if your shoes were empty this morning you should check your bed maybe?? 🙂
pinolona:
Wesołych świąt Anna!
Only… a Polish friend told me off when I called Dec 6 ‘Mikołajki’ instead of ‘Swiętego Mikołai’ (or whatever conjugation it should be please excuse my grammar) because apparently changing it to Mikołajki was an attempt by the Communist regime to remove any Catholic connotations from a traditional Polish religious holiday and thus lessen the power of one of their main rivals…
is this what all Polish people think, or is my friend over-sensitive?
Grazyna:
The name ‘Mikolajki’ seems to me to be a modern invention and I somehow associate it with the irritating fashion for using dimunitive forms of nouns, eg. pieniazki, bilecik, szacuneczek, etc.
Anyway, I remember the presents for ‘Mikolaja’ not to differ much in size from those for Christmas. At school, when we were making presents for class mates they had to be within a certain set price to make it fair, but, otherwise, I don’t remember there being a requirement for the gifts from Mr Santa to be little… Unless, of course, there are regional differences in this matter in Poland! 🙂
isabella:
I remember shining my shoes and leaving them outside our front door! Could hardly sleep, not from excitement but from worrying if they will get stolen! (in those days, I only had 2 pairs!)
OT – Anna, regarding your recent post from Gdansk where you could not find Bar Mleczny – I found this article today on trojmiasto.pl, which answers all my questions! And “Neptun” still lives (we just don’t know for how much longer…)
Here is the text (sorry, in Polish only)
Gdańscy urzędnicy chcą z Głównego Miasta uczynić tzw. strefę prestiżu. By do tego doprowadzić, znacznie podnoszą czynsze najemcom lokali gastronomicznych i usługowych. Okazuje się jednak, że niektórzy najemcy mogą na razie spać spokojnie. Chroni ich prawo.
Na reprezentacyjnej ulicy Gdańska nie ma miejsca na bary mleczne – orzekły w czerwcu władze miasta.
– Ideą takich barów nie jest konkurowanie z restauratorami. Tam mają jeść ludzie biedni, a nie turyści – przekonywał wiceprezydent Maciej Lisicki. – Taki lokal nie pasuje zresztą do Długiej.
Urzędnicy nie mogli jednak wyrzucić baru ze starówki. Dlatego, jak innym najemcom, podniesiono czynsz. Bo dotąd każdy właściciel “mleczaka” korzystał z preferencyjnych warunków przewidzianych w uchwale Rady Miasta.
Dzięki temu płacono od 1,90 zł do 4,80 zł za mkw. powierzchni. Najwyższa stawka dotyczyła właśnie “Neptuna”. Urzędnicy zaproponowali właścicielce inną, zgodną z nową polityką czynszową miasta. Bo od nowego roku miasto będzie podzielone na dwie strefy – prestiżu i resztę. Opłata za mkw. na reprezentacyjnych ulicach wyniesie 88,91 zł (jest maksymalnie 29,70). W innych miejscach najemcy zapłacą minimum 28,75 zł za m kw.
– Taka podwyżka oznacza dla nas wzrost opłat za wynajem gminnego lokalu z 1 tys. do 25,5 tys. zł – zaprotestowała Dorota Umbras, właścicielka baru. – Nie zmienia się zasad gry w trakcie meczu. A już na pewno nie tak drastycznie.
“Neptun” na Długiej istnieje od ponad 40 lat. Tak duża zmiana wysokości czynszu oznaczała dla baru plajtę. Bo firma nie może wprowadzić na półki alkoholu czy zdecydowanie podnieść ceny żywności. Nie pozwala na to ministerstwo finansów, które bary mleczne dotuje. Dlatego “Neptun” rozpoczął zbieranie podpisów pod listem protestacyjnym do prezydenta miasta.
W niecały miesiąc przeciwko likwidacji popularnego “Neptuna” opowiedziało się 1,6 tys. osób. Bo o tym, że “mleczaki” od kilku lat przeżywają renesans nikogo nie trzeba przekonywać. Wystarczy przyjść na obiad do “Neptuna” czy wrzeszczańskiej “Syrenki”. Codziennie roi się tam od klientów.
Z podpisami Dorota Umbras udała się do prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz obiecał, że spróbuje przekonać swojego podwładnego Maciej Lisickiego do oszczędzenia baru przy ul. Długiej. Bo do jego przydatności i prezydenta nie trzeba było przekonywać – także on tam bywa.
– Nadal uważam, że Długa to nie miejsce na bar mleczny, ale okazało się, że nie możemy wypowiedzieć “Neptunowi” umowy – rozkłada ręce Maciej Lisicki.
Powód – do 2005 r. kodeks prawa cywilnego nie przewidywał możliwości zmiany czynszu w przypadku umowy zawartej na czas określony. Dlatego taką możliwość należało zawrzeć w umowie. A ta zawarta między miastem a “Neptunem” przed ośmiu laty, obowiązująca do roku 2013, takiej ewentualności nie przewiduje. Do 2013 r. właścicielka “Neptuna” może więc spać spokojnie.
– Co gorsze, umów zawartych przed 2005 r. może być więcej – mówi Dimitris T. Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej gdańskiego magistratu. – Ile ich jest? Dopiero to weryfikujemy. Jedno jest pewne – mamy kłopot.
Gdańsk wynajmuje lokale 1733 przedsiębiorcom.
Teresa:
I want snow:) from Santa Claus.As much as possible. Maybe for Christmas:).
All the best
Teresa
Patricia:
I am interested in why there is a pink Oplatek?
Mostly white is used however their is a pink wafer
with the white,Oplatek.
Could you explain this.?
I was told thet famlies give the pink to the animals,
Is this true?
Thank you.
Waiting for your reply.
I enjoy very much the Polish Blog.
I am learning a lot from this.
Patrycja
Patricia:
I really enjoyed the article on St.Nicholas.
I never knew this.
Very interesting.
Thank You ever so must for the information.
Patrycja
Anna:
Hi Patricia,
yes, pink (or sometimes blue) opłatek was intended to be shared with the animals. But IIRC, it was normally the kids who used to fight to get it. Well, kids, animals, not all that different. LOL! 😉
inlovewithpoland:
I remember finding presents under the pillow on Mikolajki, maybe it’s different between regions? Just written a post about it – http://inlovewithpoland.wordpress.com/